Na szczęście pewnego dnia trafiła do domu pewnej nauczycielki. "Szła i obwąchiwała kosze na śmieci - to przykuło moją uwagę. Myślałam, że jest głodna i zaproponowałam jej coś do jedzenia". Pewnego dnia przestała jeść, złapała otwartą torbę z jedzeniem i uciekła z nim. Oczywiście po drodze większość jedzenia po prostu wypadła. Następnego dnia kiedy skończyła jeść dałam jej zawiązaną torbę z jedzeniem. Wzięła ją ze sobą. Na początku przynosiła jedzenie tylko dla swoich szczeniąt. Z czasem zaczęła też karmić inne zwierzęta. Ostatecznie dozorca przyjął wszystkie szczeniaki i jej matkę, ale to nie powstrzymało jej przed nocnymi wędrówkami. Nocne wycieczki LIlicy trwają już trzy lata. Zwierzęta mają więcej serca niż niejeden człowiek.