Dlaczego zabrano nam dziecko?

22
W środę, podczas odwiedzin syna w placówce opiekuńczej Kasia pyta panią pedagog, czy wobec jej dziecka nie toczy się przypadkiem proces adopcyjny. Uzyskuje odpowiedź, która ma ją uspokoić: nic takiego się nie dzieje, nie musi się martwić… Kilka dni później wybiera się ponownie na spotkanie z synem, ale ojciec dziecka – Sebastian powiadamia ją telefonicznie, że był w placówce i dziecka nie zastał. Tymek został adoptowany i nie wiadomo, gdzie przebywa. Kasia dzwoni do domu dziecka. – Powiedzieli mi, że nie ma pani, która się tą sprawą zajmuje i żebym zadzwoniła później. Ale potwierdzili, że Tymek został adoptowany i wyrok jest już prawomocny. Nie wiem gdzie jest, czy w Polsce, czy za granicą, tego nie chcieli mi powiedzieć. Nie mam pojęcia, kiedy się ta sprawa odbyła, opowiada zrozpaczona matka. – Nie wyobrażam sobie, że będę wychowywać Emilkę samą, bez Tymka.    Co zawiodło? Młodzi rodzice na pewno. I są już w pełni tego świadomi, muszą żyć z poczuciem winy, ale i z okrutnym wyrokiem, karą ze strony ludzi, zasłaniających się przepisami prawa. Ale czy państwo, które przejęło nad dzieckiem opiekę ma się czym szczycić? I czy ludzie, urzędnicy, przedstawiciele państwa zachowali się przyzwoicie? Katarzyna w wieku 5 lat traci matkę, która umiera na białaczkę. Ją i starszego brata wychowuje ojciec. W okresie dojrzewania dziewczyna wpada w towarzystwo wrocławskiej trudnej młodzieży. Zaczynają się problemy, ucieczki z domu, używki, nawet narkotyki. Poznaje Sebastiana, z którym postanawia nawiązać bliskie relacje. Zamieszkują razem w mieszkaniu ojca chłopaka. Na świat przychodzi Tymek. Katarzyna ma 19 lat. Sebastian utrzymuje rodzinę, ma stałą pracę. Pewnego dnia wdaje się w bójkę, w wyniku czego zostaje skazany na pozbawienie wolności. Kasia zostaje sama bez środków do życia, nawiązuje kontakt z dawnym towarzystwem. Zaczynają się imprezy, życie (trudno powiedzieć „na wesoło”), które chluby jej nie przynosi. W tym wszystkim uczestniczy mały Tymek. Sąsiedzi zawiadamiają policję. Efekt – dziecko zostaje odebrane i przeniesione do Zespołu Placówek Opiekuńczo – Wychowawczych „Dziecięcy Dom”, przy ul. Parkowej 2 we Wrocławiu. Kasia odwiedza dziecko w ośrodku, utrzymuje dobry kontakt, tęskni za synem. Dowiaduje się, że warunkiem odzyskania syna jest stabilizacja rodziców, praca, mieszkanie i odpowiednie kursy. Z pracą jest trudno, na własne mieszkanie nie mają szans. Matka zdaje sobie sprawę z tego, jak bardzo zawiodła, dodatkowo Sebastian dręczy ją po wyjściu na wolność. Kasia zachodzi w drugą ciążę, partner obwinia ją o utratę syna. Ucieka od niego do domu samotnej matki z dzieckiem. Związek rozpada się. Wkrótce Kasia poznaje Przemka i rodzi córkę Sebastiana – Emilkę. Zamieszkuje u Przemka, który proponuje jej małżeństwo, ślub ma się odbyć w następnym roku. Nowy partner zajmuje się dzieckiem z wielkim oddaniem. Jest dobrym, odpowiedzialnym człowiekiem, otacza Kasię i Emilkę opieką i miłością. Jest gotów na adopcję Emilki i Tymka. Cały czas rodzice, choć oddzielnie odwiedzają syna w domu dziecka, mając z nim dobry, ciepły kontakt, przecież kochają syna. Rodzeństwo nawiązuje ze sobą wspaniale relacje, co widać nawet na zdjęciach. W międzyczasie – jest luty 2016 roku – sąd pozbawia rodziców Tymka praw rodzicielskich. Ojciec składa apelację, którą sąd odrzuca, bo nie spełnia warunków: nie ma stałej pracy, mieszkania. Katarzyna także chce apelować, mówi o tym pani kurator, która cynicznie pyta ją: po co? Przecież nie ma pracy i własnego mieszkania (mieszka u Przemka). Nic nie wskóra… Kasia nie może pracować, bo wychowuje córkę. W sierpniu 2016 r. umiera nagle ojciec Kasi, dziewczyna rozpacza. Wspiera ją Przemek otaczając jeszcze większą opieką. Sebastian – ojciec Tymka pracuje, wynajął mieszkanie, jest w nowym związku, razem z partnerką wychowuje jej dziecko. – Od razu, po odrzuceniu apelacji zapowiedziałem w placówce, że będę jeszcze walczył o dziecko, przyjęli to do wiadomości, opowiada. – Stworzyłem wymagane warunki, co do sytuacji bytowej i rozpocząłem kursy dla rodziców. Regularnie odwiedzałem syna w placówce, łącząc to z pracą i kursami. Kiedy ukończyłem kursy, mając zaświadczenie dla sądu, potrzebowałem jeszcze tylko miejsca zameldowania opiekuna prawnego syna, ponieważ musiałem złożyć wniosek do sądu według miejsca zameldowania opiekuna. Poszedłem na spotkanie z synem, fajnie spędziliśmy razem czas. Po dwóch godzinach, kiedy musiałem go zaprowadzić do pokoju, poszedłem do pedagogów w placówce po informacje potrzebne do złożenia wniosku (adres sądu otrzymałem). Zapytałem, czy nie dzieje się coś w sprawie adopcji syna, ponieważ na dniach składam wniosek do sądu o zmianę postanowienia o pozbawieniu władzy rodzicielskiej. Odpowiedzieli mi, że nic nie wiedzą i przyjęli do wiadomości moje informacje o planowanym złożeniu wniosku. Podczas gdy przyszedłem na następną wizytę (29.11.16.) poproszono mnie do pokoju pedagogów – myślałem, że chcą mi pomóc, coś podpowiedzieć w związku z wnioskiem, ale usłyszałem tylko wiadomość, że syn jest już w rodzinie adopcyjnej od 25 listopada, czyli jeszcze od tego samego dnia, gdy placówka ponoć nic nie wiedziała…Dowiedziałem się, że została przyspieszona procedura adopcyjna poprzez pominięcie okresu proadopcyjnego, w którym dziecko powinno oswajać się z nową rodziną… Czy chcą zabrać także Emilkę? Tymczasem Kasię odwiedza kurator w sprawie córki Emilki, chce wiedzieć, w jakich warunkach żyje jej drugie dziecko. Matkę dziwi fakt, że żąda się od niej wszystkich danych dotyczących córki. Ale kurator stwierdza, że nie ma powodów kontrolować rodziny, bo wszystko jest w porządku. Dyrektor Ośrodka Adopcyjnego we Wrocławiu, Grażyna Ładyżyńska nie chce wypowiadać się na ten temat, podkreślając, że nie jest to rozmowa na telefon i że to nie Ośrodek decyduje o adopcji, lecz sąd. Na kilkakrotnie powtórzone przeze mnie pytanie, czy zna matkę dziecka, odpowiada w końcu, że nie zna…Natomiast wie, że dziecko długo przebywało w placówce i można było wcześniej interweniować… Podsumowując: Emilka ma zapewnione dobre warunki rozwoju, więc może zostać z matką, ale synowi już ten „przywilej” się nie należy, bo tak uznali ludzie od paragrafów. A może zamieszanie wokół córki ma doprowadzić do zabrania także drugiego dziecka? Ot, choćby po to, żeby uzasadnić odebranie syna, żeby nikt nie mógł przyczepić się do urzędników. Tymek podobał się wszystkim, był ślicznym dzieckiem, wesołym i kontaktowym (był, bo matka i ojciec już go stracili). Kochał swoją młodszą siostrę. Mógł spodobać się bezdzietnej parze, która za wszelką cenę chciała adoptować właśnie takie dziecko, właśnie jego. I kto im w tym pomógł? Kto ukrył fakt przed rodzicami, że toczy się proces adopcyjny? Dlaczego młodym ludziom, którzy zbłądzili wymierza się aż taką karę? Kto z nas nie popełnił w swoim życiu błędu? Czy państwo, które stawia na młode rodziny ma prawo skazywać je na takie cierpienie? Kto zagwarantował, że Tymek będzie szczęśliwszy u obcych ludzi? Kto odmówił mu prawa do więzi z rodzicami? Kto wreszcie złamał życie młodym rodzicom? Elżbieta Bylczyńska
0.051563024520874