Aztecki "gwizdek śmierci", najdziwniejszy dźwięk, jaki dzisiaj usłyszysz

21
Azteków i ich zwyczajów przedstawiać nie trzeba - do dziś uchodzą za najbardziej krwiożerczy lud Mezoameryki (mimo że inne ludy również składały krwawe ofiary z ludzi). Niektórzy uważają, że dźwięk gwizdka Azteków brzmi jak "wrzask setek torturowanych ludzkich istnień".
Dla jednych brzmi jak przerażający dźwięk prosto z koszmarów, dla innych jest po prostu dziwny. Ten poniżej został odtworzony z gliny.



W 1999 roku archeolodzy pracujący na wykopaliskach w pobliżu miasta Meksyk w ruinach azteckiej świątyni w Tlatelolco odkryli szczątki ok. 20-letniej ofiary. Ofiara ta w rękach trzymała niewielką rzeźbę przedstawiającą ludzką czaszkę (z rozwartymi szczękami i otworem w tyle głowy). Świątynia poświęcona była bogowi wiatru, Ehecatlowi. Naukowcy z początku uznali, że czaszka była rodzajem "zabawki", posążka rytualnego poświęconego temuż bogowi, dopiero po 15 latach ktoś zdecydował się dmuchnąć we wspomniany otwór. Okazało się, że rzeźba w rzeczywistości jest gwizdkiem.



Naukowcy podejrzewają, że podczas rytuału składania ofiary kapłan dął w gwizdek - być może przywołując bóstwo i budząc wiatr, być może wzywając inne dusze zmarłych lub pełniąc funkcję drogowskazu dla duszy składanego w ofierze. Co ciekawe, gwizdki stosowane były również przez inne ludy Mezoameryki (w tym m.in. Majów), np. podczas walk - i nie trudno sobie wyobrazić, że dźwięk dziesiątek czy setek takich gwizdków mógł skutecznie odstraszyć wrogów.

Jeden z ekspertów badających gwizdki, inżynier Roberto Velásquez uważa, że specyficzna konstrukcja instrumentu miała imitować odgłosy rytuałów - dziesiątki krzyczących składanych w ofierze nieszczęśników.



0.045322895050049