434 / 14
Zgłoś

Te kwejki mogą Ci się podobać:

Doładuj więcej

Aby dodać komentarz zaloguj się proszę.

Komentarze:

  • Anonimowy

    Ciekawym zjawiskiem jest to, że im kraj bardziej rozwinięty, tym ludzie biorą więcej antydepresantów - Skandynawia, USA, Niemcy... Czyżby ten dobrobyt ich przytłaczał? Czyżby wyścig szczurów dawał o sobie znać? No ale niestety tak to się kończy, jak przecież MUSISZ mieć najlepsze auto, największe mieszkanie, musisz mieć najlepsze ubrania, Iphona i 9 tysięcy innych niepotrzebnych gadżetów. A co jeszcze ludzi w depresje wpędza? Oglądanie idiotów na Instagramie, którzy chwalą się jacy to Oni szczęśliwi, bogaci, piękni i młodzi... Szkoda tylko, że w 90% przypadków, to co pokazują na Insta to złudzenie, ich życie wygląda całkiem inaczej.

    2
  • Anonimowy

    Odpowiedź osoby, która bierze antydepresanty. To nie tak, że dobrobyt ich przytłacza lecz mają MOŻLIWOŚCI LECZENIA. W Polsce jak chorujesz na depresję to zanim dostaniesz się na NFZ do psychologa, psychiatry, o psychoterapiach nie wspominając minie parę ładnych lat. Niestety depresji w Niemczech czy Francji jest DOKŁADNIE TYLE SAMO co w Polsce, tylko u nich każdy bierze leki i chodzi di psychologów bo MOGĄ SOBIE NA TO POZWOLIĆ. A Polacy chorują, słysząc że są leniami/nudziarzami/po prostu nie radzą sobie w życiu/wymyślają. Jako osoba chora (niestety nie na depresję tylko o wiele gorszą przypadłość) wiem hak wygląda leczenie w Polsce. Chorych mamy dokładnie tyle samo a możliwości zerowe..

    5
  • Anonimowy

    Napisałeś że nie chorujesz na depresję a w pierwszym zdaniu przyznajesz, że bierzesz antydepresanty. Hmm..

    -1
  • Anonimowy

    Może zaburzenia lękowe, albo lękowo depresyjne

    1
  • Anonimowy

    Geniuszu, antydepresanty są nie tylko na depresję. Tak jak przeciwbólowych nie bierzesz tylko na ból głowy

    1
  • Anonimowy

    Z opieką psychiatryczną w Polsce jest tragicznie, niedawno czytałam, że psychiatrów dziecięcych jest ok. 300. W całej Polsce. Wszystkich. Jedna dziewczynka przy pierwszej próbie samobójczej nie dostała się do szpitala psychiatrycznego, dopiero przy drugiej wysłano ją do innego miasta, bo psychiatryk w jej mieście był zapełniony. Przy czym w Polsce jest dodatkowo ciężko pod wieloma innymi względami - trudna sytuacja ekonomiczna wielu Polaków, nacisk na bycie "kimś" jest duży w porównaniu do możliwości, jakie ma większość, mocne wyśmiewanie i odrzucanie osób pod wieloma względami innych (w moim przypadku Zespół Aspergera, ale też każdego, kto odstaje pod względem wyglądu, orientacji, zachowania itp.), homofobia, a sytuację pogarsza jeszcze piętnowanie chorób psychicznych - "weź się w garść", "inni mają gorzej", "nie masz prawdziwych problemów?" itd, co dodatkowo pogarsza stan chorego. Jedyna pomoc dla osoby, która nie jest w stanie "krytycznym" (czyli np. próba samobójcza, schizofrenia itp.), to wizyta u psychiatry, zakończona przepisaniem kilku leków i do domu. Terapia na NFZ właściwie nie istnieje, a terapia jest jedyną metodą leczenia, leki są tylko po to, by wyrównać stan psychiczny, że tak powiem, bezpośrednio i na szybko. Z depresją żyję właściwie całe życie, raz bywa lepiej, raz gorzej. Zaburzenia lękowe też pamiętam, że miałam jeszcze od dzieciństwa. W Polsce naprawdę jest ciężko, bo w sumie nikt nie zauważył, że coś jest ze mną nie halo, dopóki nie dorosłam i sama tego nie zauważyłam. Wszyscy tylko chwalili, że jestem takim grzecznym, cichym dzieckiem. A ja byłam sparaliżowana lękiem społecznym i miałam (wciąż mam w sumie) mutyzm selektywny, który nie pozwalał mi się odzywać w wielu sytuacjach. Ale dla nich była to sytuacja normalna i jeszcze godna pochwały, że dziecko (zwłaszcza dziewczynka) siedzi cicho przez kilka godzin w kącie ze spuszczonymi oczami XD.

    3
  • Anonimowy

    Antydepresanty tak nie działają.

    0

0.053048849105835