@strza1eczka prawda. jeśli jestem trochę... nie, bardzo nią zirytowany, to ze względu na koncept, by zrobić z niej lekturę szkolną.
ale szanuję twój szacunek dla odmiennego zdania.
W większości adaptacji filmowych tak właśnie jest.
Świetna historia zostaje zjebana, wycina się ważne wątki które wyjaśniają motywy bohaterów, a nietuzinkowe postacie sprowadza do tępych prymitywów.
Tak. "Skazani na Shawshank". "Zielona Mila". "Mgła". "Władca Pierścieni". "Milczenie owiec". "Podziemny krąg". I aby było śmieszniej: "Ojciec chrzestny" ;)
A żeby niektórych zaskoczyć na koniec: "Shrek".
Rozumiem małe odstępstwa i niewytłumaczenie niektórych zagadnień z braku czasu, ale no kurde wciskanie inkluzywnosci i zmienianie totalnie zamysłu autora o świecie i postaciach. Ech T_T
Lista filmów lepszych niż książka:
- forest gump
- Rambo
- gra o tron (bo serial przynajmniej ma zakończenie)
- skazany na Shawshank (film jest ciut lepszy)
- blade runner
@wojciech-oauthtest-radosz Dodając parę innych, mniej lub bardziej oczywistych pozycji:
- Tańczący z Wilkami (książka jest wręcz żenująco słaba, więc to nawet nie jest kategoria "wielki klasyk ma wielką adaptację")
- Coś
- Polowanie na Czerwony Październik
- Shrek (tak, to adaptacja)
- 13. wojownik (fight me!)
- Czarna Suknia (chciałbym, żeby każda adaptacja była tak dobra)
- Ring (ten japoński, książka jest... dziwna?)
- Aż poleje się krew (nawet, jeśli to adaptacja jakoś tak... 1/3 książki? 1/4?)
- Fight Club (powodzenia z próbą przebrnięcia przez książkę dzisiaj, te 30 lat później)
- Ojciec Chrzestny (sori, ale książka jest taka-se)
- Egzorcysta
- Piknik nad Wiszącą Skałą (bo zakończenie książki jest po prostu c*****e)
- Cena Strachu (ta oryginalna, z '53, ta amerykańska z '77 w ogóle rozpierdala system)
- Saawariya (Białe Noce są porażająco drętwe)
- Zaginiony ląd (wybierz sobie dowolną adaptację, nawet komediową - książka jest po prostu marna, mimo statusu "klasyka")
- Ivanhoe (w prawie każdej wersji lepszy niż klasyczna, ale ramotowata książka)
- Milczenie owiec (ale już nie Czerwony Smok, oba filmy są takie-se względem książki)
@parol25 Au contraire, to boli jeszcze bardziej - najpierw oglądasz marny film, a potem uświadamiasz sobie, jak bardzo to sp*****lili.
Mój ulubiony przykład - "Wysłannik przyszłości" vs. książkowy "Post Man". Film widziałem w kinie. Jest mocno taki-se, na zasadzie "ok, trochę działa, a trochę nie działa, ale da się oglądać". A potem w 2014 przez przypadek usiadłem do książki i nagle film z jednego z moich guilty pleasure urósł do rangi "ja p******e, jak można było to tak zj***ć". Żeby nie było - dalej wracam do tego filmu i nauczyłem się żyć z tym, jak bardzo on jebie wszystko, ale moja tolerancja na jego niekompetencje jest DUŻO niższa po przeczytaniu zajebistej książki.
Czasami film jest lepszy niż książka
Igrzyska śmierci to chyba pierwsza książka, po obejrzeniu której adaptacji nie czułam bólu i rozczarowania. Ale ostatni Chłopi też miodzio
@strza1eczka nom, książką o śmierdzących igrzyskach rzuciłem już po pierwszych rozdziałach, a film był jeszcze gorszy...
@m3tam1nd Spoko, nie musiała Ci podejść ;) ja bardzo dobrze wspominam całą sagę, choć nie polecilabym jej każdemu, każdy lubi coś innego
@strza1eczka prawda. jeśli jestem trochę... nie, bardzo nią zirytowany, to ze względu na koncept, by zrobić z niej lekturę szkolną. ale szanuję twój szacunek dla odmiennego zdania.
W większości adaptacji filmowych tak właśnie jest. Świetna historia zostaje zjebana, wycina się ważne wątki które wyjaśniają motywy bohaterów, a nietuzinkowe postacie sprowadza do tępych prymitywów.
Tak. "Skazani na Shawshank". "Zielona Mila". "Mgła". "Władca Pierścieni". "Milczenie owiec". "Podziemny krąg". I aby było śmieszniej: "Ojciec chrzestny" ;) A żeby niektórych zaskoczyć na koniec: "Shrek".
Np. ekranizacje "Lalki", czy "Chłopów" były spoko jakby co. :)
Zależy który film i która książka. Zawsze powołuję się na Czarną Suknię. Książka: 11/10. Film: 12/10
Rozumiem małe odstępstwa i niewytłumaczenie niektórych zagadnień z braku czasu, ale no kurde wciskanie inkluzywnosci i zmienianie totalnie zamysłu autora o świecie i postaciach. Ech T_T
Lista filmów lepszych niż książka: - forest gump - Rambo - gra o tron (bo serial przynajmniej ma zakończenie) - skazany na Shawshank (film jest ciut lepszy) - blade runner
@wojciech-oauthtest-radosz Dodając parę innych, mniej lub bardziej oczywistych pozycji: - Tańczący z Wilkami (książka jest wręcz żenująco słaba, więc to nawet nie jest kategoria "wielki klasyk ma wielką adaptację") - Coś - Polowanie na Czerwony Październik - Shrek (tak, to adaptacja) - 13. wojownik (fight me!) - Czarna Suknia (chciałbym, żeby każda adaptacja była tak dobra) - Ring (ten japoński, książka jest... dziwna?) - Aż poleje się krew (nawet, jeśli to adaptacja jakoś tak... 1/3 książki? 1/4?) - Fight Club (powodzenia z próbą przebrnięcia przez książkę dzisiaj, te 30 lat później) - Ojciec Chrzestny (sori, ale książka jest taka-se) - Egzorcysta - Piknik nad Wiszącą Skałą (bo zakończenie książki jest po prostu c*****e) - Cena Strachu (ta oryginalna, z '53, ta amerykańska z '77 w ogóle rozpierdala system) - Saawariya (Białe Noce są porażająco drętwe) - Zaginiony ląd (wybierz sobie dowolną adaptację, nawet komediową - książka jest po prostu marna, mimo statusu "klasyka") - Ivanhoe (w prawie każdej wersji lepszy niż klasyczna, ale ramotowata książka) - Milczenie owiec (ale już nie Czerwony Smok, oba filmy są takie-se względem książki)
@wojciech-oauthtest-radosz Gra o Tron to zły przykład, bo już lepszy brak zakończenia, niż takie zakończenie.
@katie_shu ale Martin potwierdził, że takie też miało być w książce, tylko nie chce mu się jej pisać.
@wojciech-oauthtest-radosz podasz mi link do jego wypowiedzi? Bo pierwsze słyszę, a śledzę newsy dt jego kolejnej książki.
nie ma tego problemu z chorym pjoterem: książki były tak słabe, że nie dało się z tego zrobić dobrych filmów...
@m3tam1nd ogarnij się gościu...
@katie_shu co, prawda boli?
@m3tam1nd że jesteś pop*****lony? Nie, mnie nie boli.
@katie_shu to czemu reagujesz bóldupieniem?
"Musimy porozmawiać o Kevinie" trzyma poziom. I szczerze, wolę filmowego "Ojca Chrzestnego".
@truchelko Zgadzam się. Dorzuciłbym jeszcze Forresta Gumpa, Lot nad kukułczym gniazdem, Pachnidło… i trylogię Władca Pierścieni.
Dlatego lepiej w ogóle nie czytać i wtedy nie ma rozczarowania jak wychodzi jakiś film. Pozdrawiam.
edytowano: 9 dni temu@mr-saygud Albo najpierw obejrzeć a potem przeczytać. Zawód słabą adaptacją jest mniejszy.
@parol25 Au contraire, to boli jeszcze bardziej - najpierw oglądasz marny film, a potem uświadamiasz sobie, jak bardzo to sp*****lili. Mój ulubiony przykład - "Wysłannik przyszłości" vs. książkowy "Post Man". Film widziałem w kinie. Jest mocno taki-se, na zasadzie "ok, trochę działa, a trochę nie działa, ale da się oglądać". A potem w 2014 przez przypadek usiadłem do książki i nagle film z jednego z moich guilty pleasure urósł do rangi "ja p******e, jak można było to tak zj***ć". Żeby nie było - dalej wracam do tego filmu i nauczyłem się żyć z tym, jak bardzo on jebie wszystko, ale moja tolerancja na jego niekompetencje jest DUŻO niższa po przeczytaniu zajebistej książki.