Rodzinę wywożono do białoruskiej strefy śmierci 6 razy. Kiedy Layla zaczęła rodzić, nie mogli dotrzeć do niej aktywiści ani lekarze. Poród odebrała dwójka tamtejszych mieszkańców, kobieta odgryzła pępowinę zębami, a jej mąż świecił telefonem. Wezwali karetkę, z którą przyjechała SG. Małżeństwo z Podlasia pragnęło pozostać anonimowe, z obawy przed sąsiadami. Teraz okazało się, że kobietę w połogu wraz z noworodkiem jeszcze tej samej nocy wyrzucono do lasu, za druty.