Po przeczytaniu 10 przypomniała mi się historia sprzed roku. Dojechałam na dworzec kolejowy, z którego mieli mnie odebrać znajomi. Niestety poinformowali mnie, że się spóźnią, więc żeby mieć co robić z czasem poszłam zapalić niedaleko dworca. Były tam garaże, spory chodnik, trochę lasku, przejście podziemne itp. Po chwili zobaczyłam chłopca, nie więcej jak dziesięć lat, sam, żadnego opiekuna w pobliżu, ale przede wszystkim specyficzne oczy, okrągła twarz, w trakcie zabawy krzyczał coś niewyraźnie. Poskładałam wszystko- chłopiec z zespołem Downa zgubił się albo uciekł rodzicom. Uciekał, gdy chciałam do niego podejść i zapytać o to gdzie jego mama albo czy mieszka niedaleko. Po czasie zaczął traktować to jak zabawę- on ucieka i próbuje się schować, ja idę za nim żeby mieć go na oku, ale jak znikałam mu na dłużej, to podbiegał ze śmiechem, żeby mieć pewność, że go widzę :D Po 20 minutach, dziesiątkach wiadomości ze znajomymi i mamą co robić, dodaniu się do lokalnych grup i szukaniu informacji czy nie ma jakiejś akcji poszukiwawczej zadzwoniłam na 112. Podałam wszystkie szczegóły, zostałam poinformowana, że jednostka policji przyjedzie i będą się ze mną kontaktować telefonicznie. Przez kolejne 40 minut czekałam i chodziłam za chłopcem, żeby cały czas mieć go na oku, w linii prostej przemieszczaliśmy się nawet ok. 1 km od dworca. Znajomi mieli za niedługo być, policja się nie odzywa, chłopcem w tym czasie nikt się nie zainteresował, ani śladu rodziców. W pewnym momencie chłopiec zniknął mi na dłuższy moment za garażami. Stwierdziłam, że pójdę zobaczyć czy coś się nie stało. Obeszłam garaże dookoła i zobaczyłam chłopca. Z całą rodzinką. Pijącego sok. Na tyłach budki z chińskim żarciem. Do teraz mi głupio jak o tym pomyślę, znajomi żartują ze mnie, że mam dzwonić na policję jak tylko na ulicy widzimy obcokrajowca, ale mimo wszystko wiem, że zrobiłam dobrze. Najbardziej w całej tej sytuacji irytuje mnie zachowanie policji- może już mieli takie zgłoszenia i wiedzieli, że nie ma po co jechać, bo nic się nie dzieje, ale sam telefon żeby potwierdzić czy to na pewno to dziecko dużo by dał. Gdybym nie zobaczyła go na tyłach restauracji, a musiała już jechać, to chyba przez kolejne pół roku zamartwiałabym się czy na pewno jest bezpieczny
Taka przyjemna galeria, że dorzucę moją świeżą historię. Wczoraj jechałem do ziomków SKMką, ale w inną stronę niż do pracy, więc musiałem kupić jednorazowy bilet. Na siedzeniu po drugiej stronie, zaraz obok mnie młody chłopak dostał mandat, a pamiętam moje mandaty nie zawsze sprawiedliwe, więc wysiadając pytam go - dostałeś mandat? On ze spuszczoną głową, że tak, na co ja dałem mu mój bilet i powiedziałem, żeby się odwołał. Nie wiem czy powiedział dziękuję, ani co wydarzyło się dalej, nie wiem nawet jakim był człowiekiem, ale wydaje mi się że tym gestem uratowałem mu dzień :)
@kasjakarika Podbijam. :) wcześniej czekałam na niedzielne galerie, bo rozczulają i rozgrzewają serducho. Teraz czekam, czy @artotka się odezwała i odczuwam lęk ilekroć wejdę a ona się jeszcze nie udzieliła. :(
@kasjakarika@anonimowykrytyk z remontem nic się nie dzieje. Odkryłam kim może być ta dziewczyna, mam imię, nazwisko, zdjęcie, profil facebook i numer telefonu - nie wiem, czy da się jakoś połączyć imię i nazwisko z numerem telefonu? Żeby sprawdzić czy to ta osoba...? Chodzi o to, że to uczennica... W jego klasie. Nie ma nawet 18 lat. Będzie ją uczył jeszcze 2 lata. Chciałabym tylko wiedzieć czy zostawił mnie dla nastolatki ze swojej klasy.
@arotka oj Arotka, jakie to ma znaczenie? On jest już obcym człowiekiem dla Ciebie, a sprawy sercowe obcych ludzi nas nie interesują. Jaka to różnica, czy zostawił cię, bo zakochał się w nastolatce, starszej pani czy geju? Efekt jest ten sam: jesteś wolna i możesz na nowo układać swoje życie.
@arotka ale obecnie obcy, tak to niestety działa. Nie wiążą was więzy krwi, nie macie wspólnych dzieci, mieszkacie osobno. On ma prawo związać się z kim chce i ty również, a żadne z was nie powinno się drugim interesować. Nie rób tego, nie bądź toksykiem po rozstaniu, bo tylko sama siebie skrzywdzisz, a po nim to spłynie. Albo cię zaatakuje, jeśli będziesz mu się wtrącać w związek.
@kasjakarika to nie jest obcy człowiek. Obcego człowieka nie znam, nie gadałam z nim, nie żyłam. Nauczyciel ma prawo związać się z niepełnoletnią uczennicą swojej klasy? Powinno tak być? Chcę wiedzieć czy to na pewno ona.
@arotka no to inaczej - Ty dla niego jesteś już obca. I nic z tym się nie da zrobić. Nauczyciel z uczennicą nie powinien się wiązać ze względu na etykę zawodową, ale prawnie może - byle miała ponad 15 lat. Czyli nie będzie miał na głowie prokuratora, ale szkoła może mu podziękować i przeniesie się gdzie indziej.
@arotka mnie zastanawia, co chcesz wskórać tymi swoimi śledztwami? Poza dobiciem się i zapewne wk**wieniem typa. Są jeszcze jakieś inne cele w tych Twoich dochodzeniach, co gdzie wystawia, z kim się spotyka, dla kogo Cię zostawił?
@arotka kochana, dla własnego dobra odpuść. Sama się nakręcasz, a rzecz polega na tym by się wyleczyć i zapomnieć. Szukając i grzebiąc szkodzisz tylko sobie.
@kasjakarika "oj Arotka, jakie to ma znaczenie? On jest już obcym człowiekiem dla Ciebie, a sprawy sercowe obcych ludzi nas nie interesują. Jaka to różnica, czy zostawił cię, bo zakochał się w nastolatce, starszej pani czy geju? Efekt jest ten sam: jesteś wolna i możesz na nowo układać swoje życie"
Nie obraź się, ale taki tekst to tępy nóż prosto w serce. Dla kogoś skrzywdzonego przez partnera szczególnie. @arotka wiem że to wszystko bardzo bolesne, ale nakręcając się, doszukując która to dziewucha, robisz sobie krzywdę. Spróbuj o nim zapomnieć, wiem że to trudne. Ale tak będzie najlepiej dla Twojego zdrowia psychicznego i fizycznego. Trzymaj się, płacz jeśli Ci to pomoże.
@arotka jeśli ma Ci to w jakikolwiek sposób pomóc znaleźć spokój po rozstaniu to go for it. Ty wiesz co jest dla Ciebie najlepsze. Skoro podjęłaś taką decyzję to grupka ludzi z kwejka prawdopodobnie nie przekona Cię do zmiany decyzji. Aczkolwiek również uważam, że zbędne jest sypanie dodatkowej porcji soli na Twoje rany. Co więcej, zastanowiłabym się jak będzie się czuła ta dziewczyna jeśli okaże się, że to nie ona?
Żeby powiązać osobę z numerem telefonu zapewne trzeba mieć do tego uprawnienia. Nikt ot tak nie powie u operatora, że ten numer jest zarejestrowany na panią X.
@szoszannah nie uważam tak, moim zdaniem znacznie gorsze jest podsycanie w takiej sytuacji nadziei, że cokolwiek się jeszcze może zmienić. Rozstanie po latach związku osoby porzucone przeżywają podobnie jak śmierć partnera, żałoba jest podobna w obu przypadkach. Bo to w gruncie rzeczy jest rodzaj śmierci - śmierci więzi, uczucia, relacji, wspólnych spraw, a także całkowite odejście kochanej osoby. Jedyna rada to pogodzić się, że tej osoby już w naszym życiu nie ma, inaczej żałoba będzie trwać bez końca. Arotka jest na dobrej drodze do przeciągania swojej tortury w nieskończoność, tydzień lub dwa temu pisała też o swoich myślach samobójczych. Nie chciała iść do psychiatry, choć proponowałam, że ją umówię zdalnie. I nawet zapłacę. Nie przyjmuje pomocy, chce tylko wyśledzić nową partnerkę exa. Bardzo się o nią martwię i co tydzień próbuję dotrzeć do jej pokładów rozsądku, które ma na 100 proc, tyle że pod żałobą.
#10 to pewnie przeklejka, ale w Polsce też są tacy ludzie.
Dawno temu, w zimę, pojechałam z córką do dentysty. Maluch (5-6 lat) musiał mieć rozwiercony i zatruty ząb. Dostał leki przeciwbólowe, ale słabo działały. Zeszłyśmy na dół, do samochodu, i uświadomiłam sobie, że zatrzasnęłam kluczyki w samochodzie. Na szczęście mąż przewidział takie sytuacje i dorobił kluczyk, który był w tylnym reflektorze, do którego można było się dostać, odkręcając osłonę. Zostawiłam córkę na chodniku, już płaczącą i klęczałam z tyłu samochodu, walcząc pilniczkiem ze śrubką. Szło opornie, bo kto przechodził, to pytał, co się stało i gdzie są rodzice, a ja musiałam się wychylać i odkrzykiwać, że wszystko OK. W tamtym momencie to było irytujące, ale w kontekście bezpieczeństwa dzieci to była postawa godna pochwały
Na wycieczce szkolnej z portfelika skradziono mi 100 złotych (30 lat temu miało ono sporo większą wartość). Co gorsza widziałem kto to zrobił ale udałem głupiego bo był to mój kolega z... ławki. Smaczku dodawał fakt, że to on "pomagał" mi znaleźć sprawcę, obciążając przy tym wszystkich dookoła. Do końca podstawówki wiedziałem że Krzysiowi wierzyć nie można - przemilczałem sprawę. Nawet wtedy kiedy płaciłem za paliwo na stacji a on był kasjerem starałem się być "obojętny". Nie był zbyt szczęśliwy z tego spotkania, ani tym bardziej ja. Po czczej wymianie zdań, zapytał "czy coś jeszcze?" A ja odparłem "masz stówę...?" ...." rozmienić?". Grymas jego twarzy przybrał takie kształty, że to było świetnie ulokowane 100 złotych. p.s. Od tego czasu nie widziałem jego w moim życiu, choć mam dziwne przeczucie, że on ciągle mnie obserwuje...
tak właściwie dokładnie tak mają dziłać nasiona, najczęściej nietrawione mają trafić do ziemi w ciepłym nawozie dzięki czemu super urosną. jak przeanalizować to że jedną z metod rozrodu roślin jest to że masz zeżreć ich zarodek i potem go wysrać bo dzięki temu bedą sie pięknie rozwijać to brzmi jeszcze dziwniej^^
@kwejk-to-glupie-gowno-ktore-wymaga-c**j-wie-czego-w-loginie Ogólnie jeżeli roślina wyda pięciogramową malinę, którą zeżresz i wydalisz nasiona z 300g innego nawozu, to roślina jest na plus - zużywa dużo mniej energii, niż gdyby chciała zaopatrzyć nasiona w taką ilość kompostu.
Ostatnie to sama prawda. To przykre jak mało ludzi zdaje się o tym pamiętać. Duma to jedna z najgorszych cech w związku. Dobrze mieć to zdanie w głowie przy każdej kłótni i powiedzieć to na głos drugiej stronie.
Po przeczytaniu 10 przypomniała mi się historia sprzed roku. Dojechałam na dworzec kolejowy, z którego mieli mnie odebrać znajomi. Niestety poinformowali mnie, że się spóźnią, więc żeby mieć co robić z czasem poszłam zapalić niedaleko dworca. Były tam garaże, spory chodnik, trochę lasku, przejście podziemne itp. Po chwili zobaczyłam chłopca, nie więcej jak dziesięć lat, sam, żadnego opiekuna w pobliżu, ale przede wszystkim specyficzne oczy, okrągła twarz, w trakcie zabawy krzyczał coś niewyraźnie. Poskładałam wszystko- chłopiec z zespołem Downa zgubił się albo uciekł rodzicom. Uciekał, gdy chciałam do niego podejść i zapytać o to gdzie jego mama albo czy mieszka niedaleko. Po czasie zaczął traktować to jak zabawę- on ucieka i próbuje się schować, ja idę za nim żeby mieć go na oku, ale jak znikałam mu na dłużej, to podbiegał ze śmiechem, żeby mieć pewność, że go widzę :D Po 20 minutach, dziesiątkach wiadomości ze znajomymi i mamą co robić, dodaniu się do lokalnych grup i szukaniu informacji czy nie ma jakiejś akcji poszukiwawczej zadzwoniłam na 112. Podałam wszystkie szczegóły, zostałam poinformowana, że jednostka policji przyjedzie i będą się ze mną kontaktować telefonicznie. Przez kolejne 40 minut czekałam i chodziłam za chłopcem, żeby cały czas mieć go na oku, w linii prostej przemieszczaliśmy się nawet ok. 1 km od dworca. Znajomi mieli za niedługo być, policja się nie odzywa, chłopcem w tym czasie nikt się nie zainteresował, ani śladu rodziców. W pewnym momencie chłopiec zniknął mi na dłuższy moment za garażami. Stwierdziłam, że pójdę zobaczyć czy coś się nie stało. Obeszłam garaże dookoła i zobaczyłam chłopca. Z całą rodzinką. Pijącego sok. Na tyłach budki z chińskim żarciem. Do teraz mi głupio jak o tym pomyślę, znajomi żartują ze mnie, że mam dzwonić na policję jak tylko na ulicy widzimy obcokrajowca, ale mimo wszystko wiem, że zrobiłam dobrze. Najbardziej w całej tej sytuacji irytuje mnie zachowanie policji- może już mieli takie zgłoszenia i wiedzieli, że nie ma po co jechać, bo nic się nie dzieje, ale sam telefon żeby potwierdzić czy to na pewno to dziecko dużo by dał. Gdybym nie zobaczyła go na tyłach restauracji, a musiała już jechać, to chyba przez kolejne pół roku zamartwiałabym się czy na pewno jest bezpieczny
Taka przyjemna galeria, że dorzucę moją świeżą historię. Wczoraj jechałem do ziomków SKMką, ale w inną stronę niż do pracy, więc musiałem kupić jednorazowy bilet. Na siedzeniu po drugiej stronie, zaraz obok mnie młody chłopak dostał mandat, a pamiętam moje mandaty nie zawsze sprawiedliwe, więc wysiadając pytam go - dostałeś mandat? On ze spuszczoną głową, że tak, na co ja dałem mu mój bilet i powiedziałem, żeby się odwołał. Nie wiem czy powiedział dziękuję, ani co wydarzyło się dalej, nie wiem nawet jakim był człowiekiem, ale wydaje mi się że tym gestem uratowałem mu dzień :)
edytowano: 4 lata temuNajlepsza galeria od dawna :)
Dzisiaj był set mądrych i fajnych historyjek
@arotka, co u Ciebie? Jak sprawa z remontem?
edytowano: 4 lata temu@kasjakarika Podbijam. :) wcześniej czekałam na niedzielne galerie, bo rozczulają i rozgrzewają serducho. Teraz czekam, czy @artotka się odezwała i odczuwam lęk ilekroć wejdę a ona się jeszcze nie udzieliła. :(
@kasjakarika Halo, @arotka :(
@kasjakarika @anonimowykrytyk z remontem nic się nie dzieje. Odkryłam kim może być ta dziewczyna, mam imię, nazwisko, zdjęcie, profil facebook i numer telefonu - nie wiem, czy da się jakoś połączyć imię i nazwisko z numerem telefonu? Żeby sprawdzić czy to ta osoba...? Chodzi o to, że to uczennica... W jego klasie. Nie ma nawet 18 lat. Będzie ją uczył jeszcze 2 lata. Chciałabym tylko wiedzieć czy zostawił mnie dla nastolatki ze swojej klasy.
@arotka oj Arotka, jakie to ma znaczenie? On jest już obcym człowiekiem dla Ciebie, a sprawy sercowe obcych ludzi nas nie interesują. Jaka to różnica, czy zostawił cię, bo zakochał się w nastolatce, starszej pani czy geju? Efekt jest ten sam: jesteś wolna i możesz na nowo układać swoje życie.
@kasjakarika To nie jest obcy człowiek. To przez pół mojego życia moja rodzina. Dla mnie to ważne.
@arotka ale obecnie obcy, tak to niestety działa. Nie wiążą was więzy krwi, nie macie wspólnych dzieci, mieszkacie osobno. On ma prawo związać się z kim chce i ty również, a żadne z was nie powinno się drugim interesować. Nie rób tego, nie bądź toksykiem po rozstaniu, bo tylko sama siebie skrzywdzisz, a po nim to spłynie. Albo cię zaatakuje, jeśli będziesz mu się wtrącać w związek.
@kasjakarika to nie jest obcy człowiek. Obcego człowieka nie znam, nie gadałam z nim, nie żyłam. Nauczyciel ma prawo związać się z niepełnoletnią uczennicą swojej klasy? Powinno tak być? Chcę wiedzieć czy to na pewno ona.
@arotka no to inaczej - Ty dla niego jesteś już obca. I nic z tym się nie da zrobić. Nauczyciel z uczennicą nie powinien się wiązać ze względu na etykę zawodową, ale prawnie może - byle miała ponad 15 lat. Czyli nie będzie miał na głowie prokuratora, ale szkoła może mu podziękować i przeniesie się gdzie indziej.
@arotka mnie zastanawia, co chcesz wskórać tymi swoimi śledztwami? Poza dobiciem się i zapewne wk**wieniem typa. Są jeszcze jakieś inne cele w tych Twoich dochodzeniach, co gdzie wystawia, z kim się spotyka, dla kogo Cię zostawił?
@arotka kochana, dla własnego dobra odpuść. Sama się nakręcasz, a rzecz polega na tym by się wyleczyć i zapomnieć. Szukając i grzebiąc szkodzisz tylko sobie.
@kasjakarika "oj Arotka, jakie to ma znaczenie? On jest już obcym człowiekiem dla Ciebie, a sprawy sercowe obcych ludzi nas nie interesują. Jaka to różnica, czy zostawił cię, bo zakochał się w nastolatce, starszej pani czy geju? Efekt jest ten sam: jesteś wolna i możesz na nowo układać swoje życie" Nie obraź się, ale taki tekst to tępy nóż prosto w serce. Dla kogoś skrzywdzonego przez partnera szczególnie. @arotka wiem że to wszystko bardzo bolesne, ale nakręcając się, doszukując która to dziewucha, robisz sobie krzywdę. Spróbuj o nim zapomnieć, wiem że to trudne. Ale tak będzie najlepiej dla Twojego zdrowia psychicznego i fizycznego. Trzymaj się, płacz jeśli Ci to pomoże.
@arotka jeśli ma Ci to w jakikolwiek sposób pomóc znaleźć spokój po rozstaniu to go for it. Ty wiesz co jest dla Ciebie najlepsze. Skoro podjęłaś taką decyzję to grupka ludzi z kwejka prawdopodobnie nie przekona Cię do zmiany decyzji. Aczkolwiek również uważam, że zbędne jest sypanie dodatkowej porcji soli na Twoje rany. Co więcej, zastanowiłabym się jak będzie się czuła ta dziewczyna jeśli okaże się, że to nie ona? Żeby powiązać osobę z numerem telefonu zapewne trzeba mieć do tego uprawnienia. Nikt ot tak nie powie u operatora, że ten numer jest zarejestrowany na panią X.
@szoszannah nie uważam tak, moim zdaniem znacznie gorsze jest podsycanie w takiej sytuacji nadziei, że cokolwiek się jeszcze może zmienić. Rozstanie po latach związku osoby porzucone przeżywają podobnie jak śmierć partnera, żałoba jest podobna w obu przypadkach. Bo to w gruncie rzeczy jest rodzaj śmierci - śmierci więzi, uczucia, relacji, wspólnych spraw, a także całkowite odejście kochanej osoby. Jedyna rada to pogodzić się, że tej osoby już w naszym życiu nie ma, inaczej żałoba będzie trwać bez końca. Arotka jest na dobrej drodze do przeciągania swojej tortury w nieskończoność, tydzień lub dwa temu pisała też o swoich myślach samobójczych. Nie chciała iść do psychiatry, choć proponowałam, że ją umówię zdalnie. I nawet zapłacę. Nie przyjmuje pomocy, chce tylko wyśledzić nową partnerkę exa. Bardzo się o nią martwię i co tydzień próbuję dotrzeć do jej pokładów rozsądku, które ma na 100 proc, tyle że pod żałobą.
#10 to pewnie przeklejka, ale w Polsce też są tacy ludzie. Dawno temu, w zimę, pojechałam z córką do dentysty. Maluch (5-6 lat) musiał mieć rozwiercony i zatruty ząb. Dostał leki przeciwbólowe, ale słabo działały. Zeszłyśmy na dół, do samochodu, i uświadomiłam sobie, że zatrzasnęłam kluczyki w samochodzie. Na szczęście mąż przewidział takie sytuacje i dorobił kluczyk, który był w tylnym reflektorze, do którego można było się dostać, odkręcając osłonę. Zostawiłam córkę na chodniku, już płaczącą i klęczałam z tyłu samochodu, walcząc pilniczkiem ze śrubką. Szło opornie, bo kto przechodził, to pytał, co się stało i gdzie są rodzice, a ja musiałam się wychylać i odkrzykiwać, że wszystko OK. W tamtym momencie to było irytujące, ale w kontekście bezpieczeństwa dzieci to była postawa godna pochwały
Oto galeria, która naprawdę zrobiła mi dzień. 。◕‿◕。 Dziękuję i życzę wszystkim udanego tygodnia. Miejcie się, proszę, najlepiej na świecie! ◉‿◉
Na wycieczce szkolnej z portfelika skradziono mi 100 złotych (30 lat temu miało ono sporo większą wartość). Co gorsza widziałem kto to zrobił ale udałem głupiego bo był to mój kolega z... ławki. Smaczku dodawał fakt, że to on "pomagał" mi znaleźć sprawcę, obciążając przy tym wszystkich dookoła. Do końca podstawówki wiedziałem że Krzysiowi wierzyć nie można - przemilczałem sprawę. Nawet wtedy kiedy płaciłem za paliwo na stacji a on był kasjerem starałem się być "obojętny". Nie był zbyt szczęśliwy z tego spotkania, ani tym bardziej ja. Po czczej wymianie zdań, zapytał "czy coś jeszcze?" A ja odparłem "masz stówę...?" ...." rozmienić?". Grymas jego twarzy przybrał takie kształty, że to było świetnie ulokowane 100 złotych. p.s. Od tego czasu nie widziałem jego w moim życiu, choć mam dziwne przeczucie, że on ciągle mnie obserwuje...
#21 o tak, i to wszystko w Sosnowcu :)
Yup, historia o czyimś zmarłym bracie zrobiła mi dzień xd
tak właściwie dokładnie tak mają dziłać nasiona, najczęściej nietrawione mają trafić do ziemi w ciepłym nawozie dzięki czemu super urosną. jak przeanalizować to że jedną z metod rozrodu roślin jest to że masz zeżreć ich zarodek i potem go wysrać bo dzięki temu bedą sie pięknie rozwijać to brzmi jeszcze dziwniej^^
@kwejk-to-glupie-gowno-ktore-wymaga-c**j-wie-czego-w-loginie Ogólnie jeżeli roślina wyda pięciogramową malinę, którą zeżresz i wydalisz nasiona z 300g innego nawozu, to roślina jest na plus - zużywa dużo mniej energii, niż gdyby chciała zaopatrzyć nasiona w taką ilość kompostu.
Ostatnie to sama prawda. To przykre jak mało ludzi zdaje się o tym pamiętać. Duma to jedna z najgorszych cech w związku. Dobrze mieć to zdanie w głowie przy każdej kłótni i powiedzieć to na głos drugiej stronie.
Najlepiej